piątek, 31 sierpnia 2012

Gotowi do drogi

Nadszedł ten dzień, kiedy musimy pożegnać się z Krakowem. Ja spędziłam tutaj siedem lat, Adam cztery, a Grzanka całe swoje dotychczasowe życie. Teraz czas na wielkie zmiany w jej życiu!
Przez ostatni miesiąc próbowaliśmy dokończyć wszystkie zaczęte sprawy. Niektóre udało się zamknąć, niektóre zatrzasnęły się z hukiem, a inne zostaną niedokończone... I nic już nie zdążymy zmienić.


Grzanka zrobiła porządek w swoich rzeczach i wybrała te, które są dla niej najważniejsze i najpotrzebniejsze  - laserek, kilka malutkich myszek (malutkie są najlepsze!), zapas karmy i kilka piłeczek... Ja dorzuciłam jeszcze Dentisept, Maltpastę i Kalm Aid.


Mam nadzieję, że o niczym nie zapomnieliśmy i bez problemu uda nam się dotrzeć do Londynu, a Grzanka nie będzie miała z tego powodu traumy do końca swojego kociego życia.
Trzymajcie kciuki! :)

czwartek, 30 sierpnia 2012

Nutkowy spokój

Zamieszanie z Nutką zostało opanowane i kicia przeprowadziła się wczoraj do Eweliny i Jarka, którzy już nie pierwszy raz uratowali mi życie ;) W nowym domu tymczasowym Nutka ma dwójkę kocich przyjaciół - Betkę i Snejka. Trzymamy kciuki, żeby się choć troszkę zaprzyjaźnili.


Nutka znalazła też już dom stały, ale będzie mogła się do niego przeprowadzić dopiero za około miesiąc. Najważniejsze jednak, że może spać spokojnie i niczym się nie martwić.


poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Nutkowe zamieszanie

Od czasu, kiedy dowiedziałam się o naszej przeprowadzce, żyłam w przeświadczeniu, że Nutka ma gdzie się przenieść, jeśli do czasu naszego wyjazdu nie znajdzie domu stałego. Wczoraj okazało się jednak, że przekonanie to było mylne, co wywołało moją lekką panikę. Bo do wyjazdu zostało raptem 4 dni, a tu się okazuje, że Nutka nie ma gdzie się podziać... Nie ma już nawet czasu, żeby ją zaszczepić przeciw wściekliznie i zabrać ze sobą...

Ale dzisiaj zgłosił się potencjalny domek, w którym Nutka mogłaby zamieszkać na stałe od końca września. Negocjacje trwają i jeszcze nic nie jest pewne... 

Nowi opiekunowie Nutki - jeśli się zdecydują na jej adopcję - chcieliby ją zabierać na działkę. Oczywiście o puszczeniu kotki bez nadzoru nie ma mowy. Jedynym rozwiązaniem jest chodzenie na szelkach i na smyczy. W związku z tym dzisiaj pierwszy raz zabrałam kicię na spacer, żeby zobaczyć, jak zareaguje.
Wcześniej wydawało mi się, że Nutce do szczęścia wystarczy łóżko, pełna miska i trochę zabawek, więc nie proponowałam jej nawet eskapad na podwórko. No ale kiedyś musi być ten pierwszy raz.
Zaczęłam od ubrania Nutce szelek (pożyczonych od Grzanki i poluzowanych dość znacznie ;)). Zniosła to z godnością, choć zachwycona nie była.


Po jakimś czasie do szelek dopięłam smycz. To się Nutce nie spodobało i próbowała ją przegryźć. Dlatego na spacer poszła jednak na smyczy krótszej, ale za to grubszej, żeby nie ryzykować uwolnienia :)


Nutka nie lubi być noszona na rękach, ale nie chciała sama zejść po schodach. Zanim więc zniosłam ją z drugiego piętra, była już nieźle wystraszona. Humor poprawił jej się, kiedy stanęła na zielonej trawce. Wprawdzie najpierw chodziła z brzuchem przy ziemi, ale po jakimś czasie się uspokoiła i nawet chyba jej się spodobało :)

niedziela, 26 sierpnia 2012

Diesel

To jeden z moich ulubionych futrzaków, ale jak dotąd nigdy nie gościł na blogu. Nie wiem, jak to się mogło stać. Napisałam już dokładnie 100 postów na Grzankowie i w ani jednym nie było mowy o niej. Choć niewiele zwierzaków wykazuje taką radość, kiedy mnie widzi. I choć uwielbiam spacery z nią (ale nie za długie, bo szybko się męczy). I choć jest taaaaaaka fajna! :D 
Przyszedł więc czas, żeby ją przedstawić. Panie i Panowie - oto Diesel!


Niniejszym ogłaszam, że weekendowa wizyta u teściów była bardzo udana! :)

środa, 22 sierpnia 2012

Kocie walki

Przeprowadzka nadchodzi wielkimi krokami. 
A jeśli przeprowadzka to... kartony, czyli ulubiona zabawka Grzanki.


Grzanka była tak zaaferowana nowym elementem w mieszkaniu, że nawet Nutka postanowiła sprawdzić, co to takiego i czy naprawdę to jest takie fajne...


Grzanka była w lekkim szoku. Jakim prawem Nutka interesuje się kartonem?!


Zrozumiała wtedy, że musi bardziej pilnować swojej twierdzy.


No i zaczęła się walka.


Oczywiście wygrała Grzanka.Wiedzieliście od początku, że tak będzie, prawda? ;)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Długi weekend w Londynie

Ostatnie pięć dni spędziliśmy w Londynie. Grzance było trochę smutno, że tym razem nie jedzie z nami. Musieliśmy jej wytłumaczyć, że nie może lecieć samolotem w reklamówce ;) I tym razem zgodziła się zostać. Pod warunkiem, że we wrześniu ją zabierzemy.


Za to Nutka w ogóle nie wykazała zainteresowania i postanowiła się przespać.


W Londynie załatwiliśmy kilka Bardzo Ważnych Spraw, a potem mieliśmy czas, żeby trochę połazić i pogapić się na wszędobylskie wiewiórki.


Całkiem przypadkiem trafiliśmy też do schroniska dla psów i kotów. Niestety kociarnia była akurat zamknięta z przyczyn technicznych. Odwiedziliśmy więc pieski - szkoda tylko, że nie można było się z nimi bawić ani ich głaskać... A do kotów jeszcze zajrzymy na pewno :)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Zmiany cz. 2

Wczoraj pisałam o tym, że Grzanka przygotowuje się do wyjazdu za granicę. Niestety jest ona jedynym zwierzakiem, którego możemy zabrać ze sobą (ze względów logistycznych, finansowych i lokalowych).
Migotka znalazła już nowy dom u naszej znajomej, dzięki czemu będziemy czasami mogli zapytać, jak się miewa. Wydaje nam się, że będzie tam miała lepsze warunki niż u nas. A na pewno nie będzie narażona na ataki ze strony kotów ;)


A Nutka nadal się rozgląda za odpowiednimi ludźmi dla siebie. A raczej my się rozglądamy, podczas gdy ona oddaje się swoim ulubionym zajęciom, czyli je, śpi i czasem wystawia brzuszek do głaskania :)


Kto chce przygarnąć śliczną, spokojną Nutkę?

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Zmiany, zmiany...

Podjęliśmy decyzję - przeprowadzamy się! 
Ale to nie jest taka zwykła przeprowadzka, bo... zagraniczna! 
W związku z tym w Grzankowie zapanowało zamieszanie. Powoli załatwiamy formalności niezbędne do tego, żeby Grzaneczka mogła wjechać na teren Wielkiej Brytanii. 
Mamy już paszport...


Wprawdzie brakuje w nim jeszcze zdjęcia, ale pracujemy nad tym ;)


Grzanka jest już również szczęśliwą "nosicielką" mikroczipa oraz została zaszczepiona na wściekliznę.


Przed wyjazdem musimy jeszcze raz zgłosić się do weterynarza, żeby załatwić resztę formalności. Najbardziej martwi nas jednak to, jak Grzanka przetrwa sam przejazd/przelot do Londynu. Chcielibyśmy zaoszczędzić jej stresu i wahamy się, jaka opcja będzie dla niej najlepsza, więc jeśli ktoś z Was, drodzy Czytelnicy, ma jakieś doświadczenia w tej kwestii, to odezwijcie się! :)