Florka szukała swojego domu długo. A im dłużej ona szukała, tym bardziej rosły moje wymagania. W pewnym momencie nawet zaczęłam się obawiać, że podświadomie wyszukuję wady w osobach zainteresowanych adopcją Florki, bo nie chcę jej oddać.
Okazało się jednak, że po prostu czekałam (a raczej czekałyśmy razem z Florką) na ten odpowiedni telefon albo odpowiedniego maila. I doczekałyśmy się. Potem była wizyta przedadopcyjna, no i dzisiaj nasza bura podopieczna się przeprowadziła - zamieszkała z panią Anią, panem Stefanem i kotką Iskierką.
A ja jak zwykle się cieszę, niepokoję i troszkę smucę.
Cieszę się, bo wierzę, że Florka znalazła dom, w którym będzie kochana i opiekunów, którzy będą o nią dbali.
Niepokoję, bo nie wiem, jak dużo czasu będzie potrzebowała Florka, żeby zaprzyjaźnić się z Iskierką.
No i troszkę smucę, bo już nie będzie przychodzić do mnie wieczorem i ugniatać łóżka, nie będzie za mną biegać po mieszkaniu i udawać, że jest głodna i nie będę ciągle słyszeć charakterystycznego dźwięku jej ulubionej zabawki ;)
Mam jednak nadzieję, że będzie ugniatać łóżko w nowym domu, będzie biegać za swoimi nowymi opiekunami i ucieszy się, że w nowym domu ma taką samą zabawkę :)
No i że będzie szczęśliwa...