poniedziałek, 28 listopada 2011

Koty listy piszą...

Rumcajs w nowym domu dokazuje i się nie boi. Sypia w szufladzie i spokojnie zwiedza swój nowy teren :) Za to Maitai nadal czeka u nas na swojego nowego opiekuna...


...i w międzyczasie przyjmuje gości :)


A ponieważ zbliża się Boże Narodzenie, nasz bury podopieczny postanowił wziąć udział w akcji mikołajkowej organizowanej przez Fundację Pod Jednym Dachem i napisał list o tym, co chciałby dostać pod choinkę. 


Żebyście nie myśleli, że jest mu u nas źle i dlatego chce od Mikołaja dostać nowy dom, przedstawiamy dowód przyjaźni Grzankowo-Majtkowej:

sobota, 26 listopada 2011

Rumcajs ma dom!

Przed chwilą Rumcajs pojechał do nowego domu! Będzie mieszkał z bardzo miłą panią Grażyną i jej kotką. Mam nadzieję, że szybko się do siebie przyzwyczają. 


Nam nie udało się do końca z nim zaprzyjaźnić. W ciągu niecałych dwóch tygodni zrobiliśmy duże postępy - Rumcajs przestał siedzieć ciągle za łóżkiem, zaczął biegać po domu i nawet do nas podchodził. Na bezpieczną odległość, ale jednak. Nadal był płochliwy, ale widać było, że czuje się pewniej. Przychodził nawet na wieczorne mruczanki do nas do łóżka. Trzeba wtedy było leżeć nieruchomo, bo każdy ruch mógł go spłoszyć.


Powodzenia w nowym domu, rozbójniku! :)

poniedziałek, 21 listopada 2011

Tydzień według Rumcajsa

Rumcajs jest u nas już tydzień. Tydzień, który minął mu tak:

Poniedziałek - pierwsze spotkanie z mieszkańcami Grzankowa.
Wtorek - pierwsze mruczenie i oficjalne nadanie imienia.
Środa - pierwsza noc w naszym łóżku. Pierwsze "buziaki" od Grzanki.
Czwartek - pierwsza zabawa myszką.
Piątek - pierwszy telefon w sprawie adopcji Rumcajsa.
Sobota - pierwsza nasza wspólna wizyta u weterynarza.
Niedziela - pierwsza wizyta adopcyjna.


Rumcajs nie jest jeszcze całkowicie oswojony i nie wiadomo, co wyniknie z rozmowy adopcyjnej. Teraz najbardziej nam są potrzebne Wasze kciuki! :)

piątek, 18 listopada 2011

Koci magister

Patrząc na to zdjęcie, uświadomiłam sobie, że mamy w domu kociego magistra ;)

Na zdjęciu: Maitai, Grzanka i Rumcajs :)

czwartek, 17 listopada 2011

Rumcajs!

Kotek ma imię! Propozycji było kilka - Cosmo, Bursztyn, Rico, a nawet Zygmunt. Ale wygrał Rumcajs, a chrzestną została p. Ania :) Może dzięki temu nasz tymczasik stanie się choć trochę odważniejszy i bardziej rozbójnikowaty. 
Wybory imienia chyba bardzo go stresowały, bo dzisiaj pół dnia przesiedział za pralką, a drugie pół za łóżkiem. Teraz już może wyjdzie z ukrycia jako nowy kot - kot z imieniem! Tym samym definitywnie zakończy czas swojej bezimienności i bezdomności. Czas, który wyglądał tak:

fot. Paula T.

wtorek, 15 listopada 2011

Bezimienny kotek

Czekał aż wrócimy z Cypru i przygotowywał się na spotkanie z nami. Został w tym czasie odpchlony, odrobaczony i zaszczepiony. Uczył się pilnie najlepszych kocich manier. Wróciliśmy i już wczoraj się do nas przeprowadził. Kto? Zobaczcie sami!


Ten przystojniak o wielkich miodowych oczach ma 3,5 miesiąca. Do tej pory mieszkał w rurach ciepłowniczych na jednym z krakowskich osiedli. Tamtejszą grupą kotów zajmuje się Paula, która je dokarmia, organizuje sterylki, szuka domów kociakom. My też chcemy pomóc, więc wzięliśmy kocurka na tymczas. Na razie jest bardzo nieśmiały, a pozostałe nasze koty nie ułatwiają mu pierwszych dni w nowym domu - Maitai chce się z nim bawić, a Grzanka jest ciekawa i co chwilę chciałaby go obwąchiwać. A nowy kotek tego nie rozumie i ucieka przerażony... :(

Mamy jednak nadzieję, że uda nam się z nim zaprzyjaźnić. Jednym z pierwszych kroków powinno być nadanie mu imienia. Postanowiliśmy jednak tym razem odstąpić tę przyjemność komuś innemu. Komu? To się okaże już wkrótce!

poniedziałek, 14 listopada 2011

Koci Cypr

Dzisiaj rano wróciliśmy z Cypru. Spędziliśmy tam dziewięć ciepłych i słonecznych dni. Wypoczęliśmy, ale nawet na chwilę nie zapomnieliśmy o kotach. A to dlatego, że jest ich tam pełno – do wyboru, do koloru. Białe, czarne, biało-czarne, rudo-białe, rude, szylkretki, tricolorki, dymne, bure, szare, szaro-rude, buro-białe. Długo- i krótkowłose. Kocie noworodki, kociątka, podrostki i dorosłe. Wysterylizowane i niewysterylizowane. Zdrowe, chore, wychudzone, grube i w ciąży. Portowe, uliczne, osiedlowe, ogrodowe, restauracyjne, parkingowe, górskie i leśne. Wszystkie łączy to, że życie spędzają pod chmurką. Niektóre są dokarmiane przez turystów albo brytyjskich emerytów (to głównie oni przyjeżdżają na Cypr, żeby się opiekować zwierzętami). Niektóre żyją w zaciszu ogrodów przy meczetach albo klasztorach. Inne biegają po ulicach nierzadko przypłacając to życiem.

Kot leśno-górski

Na pierwszą dużą grupę kotów trafiliśmy już godzinę po przylocie przy meczecie Hala Sultan Tekke w Larnace. Mruczące stado dopadło nas, kiedy zastanawialiśmy się, którędy dalej iść.

 Koty przy meczecie Hala Sultan Tekke

Koty przy meczecie Hala Sultan Tekke

Potem było kotów coraz więcej i więcej. Aż pewnego dnia Adam zaproponował, żebyśmy wybrali się do klasztoru Agios Nikolaos ton Gaton (Św. Mikołaja od Kotów). Zaintrygowała nas ta nazwa. Okazało się, że według legendy, klasztor został założony w IV wieku przez św. Helenę – matkę Konstantyna Wielkiego. Kiedy przybyła ona na wyspę, zauważyła, że jest tam mnóstwo węży. Aby się ich pozbyć sprowadziła na Cypr tysiące kotów. Zamieszkały one w pobliżu klasztoru, a potem rozprzestrzeniły się na całą wyspę. Do tej pory w klasztornych ogrodach żyją dziesiątki kotów.


Zanim jednak dotarliśmy do klasztoru, naszą uwagę przykuł znak „Cat’s Sanctuary”. Wiedzieni ciekawością dotarliśmy do schroniska dla kotów prowadzonego przez fundację Malcolm Cat Protection Society. W schronisku znajduje się obecnie 120 kotów, co oznacza, że jest ono przepełnione. Wolontariusze pokazali nam pomieszczenia, w których przebywają kocięta, izolatki dla kotów chorych i po zabiegach, „zagrodę”, w której mieszkają koty dzikie i inną, należącą do kotów niepełnosprawnych – ślepych, bez łapek itp. A koty przywitały nas oczywiście bardzo ufnie i trochę natrętnie ;)

Kocie Sanktuarium

 Kocie Sanktuarium

 Kocie Sanktuarium

Kocie Sanktuarium

Więcej o sanktuarium możecie przeczytać tutaj: http://www.malcolmcat.org/
W pobliżu klasztoru jest również Koci Przylądek (Cape Gata), na którym stacjonują wojska brytyjskie i który można zobaczyć tylko z daleka.

Aha, no i udało mi się spróbować prawdziwego maitaia. Był całkiem smaczny, ale ja i tak wolę naszego burasa!

piątek, 4 listopada 2011

Co to w ogóle za imię ten... Maitai? ;)

A czy Wy wiecie, co to tak naprawdę jest Maitai? Ja do dzisiaj nie wiedziałam, ale ponieważ jestem już w coraz bardziej urlopowym nastroju (wieczorem wylot! :D), postanowiłam sprawdzić, od jakiego drinka wziął swoje imię nasz kotek. Fotka (z wikipedii) wygląda dobrze:


A serwis DrinkiPrzepisy.pl podaje taki skład:
biały rum (50 ml)
brązowy rum (25 ml)
sok cytrynowy (25 ml)
sok pomarańczowy (25 ml)
sok ananasowy (50 ml)
lód

I wykonanie:
Podane składniki wlać do shakera z lodem, a następnie dokładnie wymieszać. Przelać drink do wysokiej szklanki. Gotowy drink można udekorować plasterkiem ananasa albo cytryny.

Hm… Myślicie, że to jest odpowiedni przepis na naszego burego pieszczocha? Ja bym napisała raczej tak:

Składniki:
mruczenie (0,7 kg)
przytulanie (0,6 kg)
ciekawskość (0,4 kg)
energia (0,4 kg)
apetyt (0,4 kg)
spanie (0,3 kg)

Wykonanie:
Podane składniki wlać do burego futra, a następnie wymieszać. Podawać z ulubioną myszką lub długopisem.

Uwaga: może zawierać śladowe ilości drapania i upierdliwości ;)


Wygląda na to, że drink i kotek są jakby trochę inne, ale łączy je jedno – kiedy się ma z nimi do czynienia można wykrzyknąć: "Maita'i roa ae!" (“Bardzo dobre!”) ;)

Tym alkoholowo-kocim akcentem się z Wami żegnam na trochę ponad tydzień. Przypominam też o cypryjskiej akcji pocztówkowej na Facebooku i na forum miau. Zapraszam. Zróbmy coś razem dla kotów!

czwartek, 3 listopada 2011

Melancholia Maitaia

Maitai na początku czuł się trochę zagubiony, kiedy Daniels zniknął. Nie rozumiał, dlaczego jego brat się przeprowadził, dlaczego już nie mogą się do siebie przytulać i bawić razem. Trzeba mu było tłumaczyć, że teraz Daniels jest szczęśliwszy, bo ma swój dom na zawsze. Już nie jest bezdomny. Musiałam mu też na głos czytać SMSy i maile od Magdy - nowej opiekunki Danielsa, żeby wiedział, że wszystko jest w porządku. Zrozumienie i zaakceptowanie tego faktu przez Maitaia trochę potrwało. 
Na szczęście już przyzwyczaił się do tego, że zamiast do Danielsa przytula się do Grzanki. Już nie wygląda na smutnego, znowu mruczy i chce się bawić.


A może Wy też chcielibyście pobawić się z Maitaiem w któryś jesienny długi wieczór? Kto wie - może tak Wam się spodoba ta zabawa, że ten bury przystojniak zamieszka u któregoś Was... :)