piątek, 30 grudnia 2011

Zastrzyki, bandaże i weterynarze

W Grzankowie zapanował sezon na choroby. Najpierw Grzanka zaczęła uporczywie kaszleć i weterynarz stwierdził, że to zapalenie tchawicy albo początki astmy. Po serii zastrzyków kaszel przeszedł i mamy nadzieję, że już nigdy nie wróci :) 


Jednak kiedy Grzanka przestała kaszleć, Neska zaczęła kichać. I znowu wizyta u weterynarza. I znowu zastrzyki. Jak tak dalej pójdzie, to będę specjalistką od wbijania igły z zaskoczenia ;) 
Nosek nadal zatkany, ale kotka chyba czuje się lepiej, bo zaczęła znowu dokuczać Migotce i nawet udało jej się przegryźć kabel od lampek choinkowych... 


Nie wiem natomiast, kto dokuczał Grzance, ale biedna ma ranę na łopatce i musi chodzić w bandażu, żeby jej ciągle nie rozdrapywać. 


Tylko Maitai cieszy się jeszcze beztroskim dzieciństwem i nawet nie podejrzewa, że w styczniu to on będzie musiał częściej odwiedzać weterynarza :(

sobota, 24 grudnia 2011

Wesołych Świąt!

Cześć, tu Neska! 
Bardzo mi się podobają te Święta w domu tymczasowym (choć niektórzy mówią, że w domu stałym by były jeszcze fajniejsze), więc poprosiłam Grzankę, żeby pozwoliła mi w imieniu wszystkich mieszkańców Grzankowa Wam złożyć życzenia. 
Życzę Wam wesołych Świąt, dużo ładnych zabawek pod choinką, smacznego jedzonka, dobrej zabawy, ciekawej książki do poczytania i kawy do wypicia (może być neska) i mruczącego kota na kolanach (a jak nie macie kota to możecie mnie przygarnąć zaraz po Świętach to Wam pomruczę w nowym roku! No chyba, że mnie nie lubicie).
Neska


My oczywiście również wszystkim, którzy na naszego bloga zaglądają, oglądają go, przeglądają, czytają, podczytują, komentują, obserwują i bywają na nim, życzymy udanych Świąt! :)
Grzanka, Asia, Adam, Maitai i Migotka

czwartek, 22 grudnia 2011

Choinka ubrana!

Grzanka na początku była trochę zaskoczona i przyglądała się nam zza przystrojonych gałązek.


Szybko sobie jednak przypomniała, do czego służą bombki.


Maitai też się trochę poprzyglądał i obwąchał drzewko...


...a potem wziął przykład z Grzanki. Z tym, że jemu bardziej spodobały się ozdoby z suszonych pomarańczy.


Ozdoby, które pomagała mi robić Neska.


Bo Neska postanowiła trzymać się w bezpiecznej odległości od choinki.


Na szczęście tylko na początku... Pod osłoną nocy zapoznała się z drzewkiem i uznała, że nie jest wcale takie straszne :)

środa, 21 grudnia 2011

Pada śnieg, pada śnieg...

Śniegu to ja nie lubię. Choć trzeba przyznać, że pierwszego dnia jest miło popatrzeć jak pada. 
Grzanka też nie lubi. Dotknęła go tylko raz w życiu i skończyło się to tak żałosnym miaukiem, że musiałam wziąć ją na ręce i do domu :)


Czy Neska lubi śnieg? Ciężko powiedzieć. Zachowuje się, jakby w ogóle nie zauważyła, że pada. Ale mam nadzieję, że choć trochę się cieszy, że jest u nas, a nie gdzieś na zewnątrz, gdzie jest zimno i mokro.


My wszyscy już znamy śnieg. Ale Maitai...
Dla Maitaia to pierwszy śnieg w życiu. Spodziewaliście się jakichś emocji? Zdziwienia? Może myśleliście, że zacznie "szczekać" na to dziwne białe coś, co leci z nieba? (Grzanka tak właśnie się zachowywała na początku pierwszej zimy w swoim życiu).
Otóż nie. Nasz burasek bardziej był zainteresowany swoim posłankiem, które mu z okazji porządków przedświątecznych przeniosłam bliżej okna. 
Na śnieg trochę popatrzył...


Potem ułożył się wygodnie i... zasnął.


Zero entuzjazmu! Może przy ubieraniu choinki się ożywi :)

czwartek, 15 grudnia 2011

Koty listy piszą... c.d.

Zapomniałam Wam napisać, że Neska też stworzyła swój własny list do Kociego Mikołaja. Oto on:


A ponieważ już wszystkie fundacyjne koty mają pisanie listów za sobą i teraz pozostaje już tylko niecierpliwe czekanie na to, co pojawi się pod choinką, to zapraszam do obejrzenia wszystkich dzieł. Wiem, że nie każdy zagląda na Facebooka, a koty (i ja przy okazji też) naprawdę się napracowały przy pisaniu i ryswaniu ;) A więc specjalnie dla tych, co jeszcze nie widzieli, kocie listy:

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Postępów Neski ciąg dalszy

Neska ma za sobą ciężki weekend. Dzielnie i bez buntowania się połknęła w sobotę tabletkę na odrobaczanie, popiła ją jogurtem, a później siedziała mi na kolanach i mruczała. Niedługo potem zaczęła się źle czuć :( Nacierpiała się trochę, a my się nasprzątaliśmy i najedliśmy strachu.


Ale wczoraj wieczorem stało się coś, dzięki czemu wiem, że warto czasem się troszkę pomęczyć i ponarzekać na kota ;) Siedziałam sobie jak zwykle przy komputerze i nagle poczułam pacnięcie łapą w nogę. "To pewnie Maitai" - pomyślałam, bo on ma takie sposoby na zwrócenie na siebie uwagi. Ale okazało się, że to Neska! 
A więc ogłaszam wszem i wobec - wczoraj Neska sama do mnie podeszła! Pierwszy raz! :)

niedziela, 11 grudnia 2011

Złodziej długopisów

Czasem potrzebny mi długopis. Po prostu, żeby coś zapisać. Zaadresować przesyłkę. Rozwiązać sudoku. Zrobić zadanie z hiszpańskiego. I przy wielu innych okazjach. Długopisów było dużo. Do czasu... 
Nagle zaczęły znikać. Kupiłam nowe. Zniknęły. Przyznaję, od razu pomyślałam, że to sprawka kotów. I miałam rację. Maitai jest złodziejem długopisów. Teraz - oprócz domysłów - mam też dowody:


Już wiem, co śpiewa Maitai, kiedy nikt nie słyszy:


Tak to jest, jak się kot nasłucha Pidżamy Porno ;)

wtorek, 6 grudnia 2011

Mikołajkowy prezent od Neski

Neska mieszka z nami już kilka dni, ale nadal się nas boi. Ucieka i ukrywa się przed nami. Zwykle wygląda to tak: 


Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy to był dobry pomysł, żeby z nami zamieszkała. Może ona wolałaby mieszkać tam, gdzie wcześniej, ze swoimi kocimi przyjaciółmi i dlatego lubi wyglądać przez okno.


A wszystko przez to, że kiedy przebywała w fundacyjnym pomieszczeniu sterylizacyjnym, chętnie dawała się głaskać, przytulać i dużo mruczała. Byliśmy przekonani, że w domu tymczasowym będzie się zachowywać tak samo. Czekamy więc, aż do nas też się przyzwyczai i przestanie siedzieć za pralką :) 
Bo raz podjętą decyzję o przygarnięciu kota nie jest tak łatwo cofnąć. Przecież jej teraz nie wypuścimy tak po prostu...
Dzisiaj zrobiła nam jednak prezent mikołajkowy - wyszła z ukrycia i nawet pozwoliła sobie zrobić zdjęcia (oczywiście z bezpiecznej odległości).


Teraz liczymy na to, że będzie wychodzić z ukrycia na coraz dłużej i że bezpieczna odległość będzie się  stopniowo zmniejszać.

piątek, 2 grudnia 2011

Neska

Wczoraj zamieszkała z nami czarna, drobna, dorosła kotka. Jeszcze do niedawna była bezdomna. Wolontariusze Fundacji Pod Jednym Dachem złapali ją w ramach akcji Operacja Zabieg, polegającej na sterylizacji bezdomnych kotów. Kotka przez tydzień siedziała w klatce w pomieszczeniu sterylizacyjnym Fundacji i podczas tego tygodnia okazało się, że jest całkiem oswojona.
W poniedziałek zawieźliśmy ją z Adamem do pani weterynarz. Ku naszemu zdziwieniu kotka mruczała nawet, kiedy dostawała zastrzyk. Potem ja asystowałam przy zabiegu (Adam wolał wyjść do poczekalni ;)) i postanowiłam, że skoro ona jest taka oswojona, to nie można jej po prostu za dwa tygodnie znowu wypuścić na dwór. 
Adam się zgodził i nawet wymyślił dla niej imię! W ten sposób koteczka z bezimienniej bezdomnej kotki stała się Neską - naszą tymczaską, która ma nawet własnego szofera :) Jazda samochodem nie jest jednak jej ulubionym zajęciem. Zdecydowanie woli... siedzieć za łóżkiem. Zajęła miejsce, które jeszcze do niedawna należało do Rumcajsa.
Grzanka przywitała Neskę bez większych emocji, nawet nie syczała. Za to Maitai uznał chyba, że to jest dziwne to takie coś całe czarne i trzeba na to nasyczeć :( Na szczęście nie syczał zbyt intensywnie.

A oto nasza Neska (na razie nie mam lepszych zdjęć, bo nie chcę jej stresować):

czwartek, 1 grudnia 2011

Pisanie listów - od kuchni

Gdyby ktoś zastanawiał się, co ja robię wieczorami, że ciągle siedzę przy komputerze, oto odpowiedź: koty z Fundacji Pod Jednym Dachem zatrudniły mnie do pomocy przy tworzeniu listów do Mikołaja. A ponieważ są niezdecydowane i bardzo wymagające, muszę się bardzo starać, a czasem nawet znosić ich humory. Tak to wygląda od kuchni:



Ale ja nie narzekam, bo nasze koty zasługują na pomoc w pisaniu listów, na wizytę Mikołaja i na prezenty. O!

poniedziałek, 28 listopada 2011

Koty listy piszą...

Rumcajs w nowym domu dokazuje i się nie boi. Sypia w szufladzie i spokojnie zwiedza swój nowy teren :) Za to Maitai nadal czeka u nas na swojego nowego opiekuna...


...i w międzyczasie przyjmuje gości :)


A ponieważ zbliża się Boże Narodzenie, nasz bury podopieczny postanowił wziąć udział w akcji mikołajkowej organizowanej przez Fundację Pod Jednym Dachem i napisał list o tym, co chciałby dostać pod choinkę. 


Żebyście nie myśleli, że jest mu u nas źle i dlatego chce od Mikołaja dostać nowy dom, przedstawiamy dowód przyjaźni Grzankowo-Majtkowej:

sobota, 26 listopada 2011

Rumcajs ma dom!

Przed chwilą Rumcajs pojechał do nowego domu! Będzie mieszkał z bardzo miłą panią Grażyną i jej kotką. Mam nadzieję, że szybko się do siebie przyzwyczają. 


Nam nie udało się do końca z nim zaprzyjaźnić. W ciągu niecałych dwóch tygodni zrobiliśmy duże postępy - Rumcajs przestał siedzieć ciągle za łóżkiem, zaczął biegać po domu i nawet do nas podchodził. Na bezpieczną odległość, ale jednak. Nadal był płochliwy, ale widać było, że czuje się pewniej. Przychodził nawet na wieczorne mruczanki do nas do łóżka. Trzeba wtedy było leżeć nieruchomo, bo każdy ruch mógł go spłoszyć.


Powodzenia w nowym domu, rozbójniku! :)

poniedziałek, 21 listopada 2011

Tydzień według Rumcajsa

Rumcajs jest u nas już tydzień. Tydzień, który minął mu tak:

Poniedziałek - pierwsze spotkanie z mieszkańcami Grzankowa.
Wtorek - pierwsze mruczenie i oficjalne nadanie imienia.
Środa - pierwsza noc w naszym łóżku. Pierwsze "buziaki" od Grzanki.
Czwartek - pierwsza zabawa myszką.
Piątek - pierwszy telefon w sprawie adopcji Rumcajsa.
Sobota - pierwsza nasza wspólna wizyta u weterynarza.
Niedziela - pierwsza wizyta adopcyjna.


Rumcajs nie jest jeszcze całkowicie oswojony i nie wiadomo, co wyniknie z rozmowy adopcyjnej. Teraz najbardziej nam są potrzebne Wasze kciuki! :)